Listen to this episode from RoarCast - bajki dla dzieci on Spotify. Co to właściwie jest miłość? Kiedy ją czujemy i jakie to uczucie? Z powodu Walentynek Lolek zaczął się nad tym zastanawiać, a wtedy nagle zaczęły pojawiać się magiczne bąbelki Włącz PLAY i posłuchaj, czy Lolkowi udało się odnaleźć odpowiedź na te wszystkie pytania! RoarCast to miejsce, gdzie Twoje
Więcej wierszy na temat: Miłość « poprzedni następny » Chciałaś wierszyk o nadziei i miłości, Więc w tej chwili pozbywam się smutku, Uwalniam się na moment od złości. Zbieram w sobie słowa dobre, miłe, Coś szczególnego na dłuższą chwile. Zaczynając od nadziei potrzebnej jakże, By nie stracić wszystkiego, co ważne. Nadzieja daje nam wiarę, Trzymamy ja za rękę wytrwale, By nie opuściła nas w sprawach trudnych, By umieć pozbyć się rzeczy obłudnych. Nadzieja jest przekazywana słowem, gestem, Może Ty wiesz, czym jeszcze? Lecz nadzieję gdzieś po drodze można zatracić, Bywa, że może się zgubić, na chwile ją stracić. Powraca jednak w ciężkich chwilach, Przyzwyczaj się, bo czasem tak bywa. Aczkolwiek miłość jest i zanika, W uścisku rąk, gdy gra muzyka. Jest jej dużo prawie tyle, co nadziei, Niektórzy nie potrafią jej docenić. Myślą, że to sprawa prosta, Że jak w sklepie, zawsze ja dostać można. Kto tak myśli niech się zastanowi, Czy o to naprawdę chodzi? Miłość jest, gdy patrzysz głęboko w oczy, Czasem możesz się tylko zauroczyć. Miłość jest, gdy motyl muska Twoje serce, Wtedy jest jej najwięcej. Dzięki nadziei wierzymy, że to nas spotka, Że będziemy kochać do samego końca. Dodano: 2006-01-29 10:07:28 Ten wiersz przeczytano 1751 razy Oddanych głosów: 2 Aby zagłosować zaloguj się w serwisie « poprzedni następny » Dodaj swój wiersz Wiersze znanych Adam Mickiewicz Franciszek Karpiński Juliusz Słowacki Wisława Szymborska Leopold Staff Konstanty Ildefons Gałczyński Adam Asnyk Krzysztof Kamil Baczyński Halina Poświatowska Jan Lechoń Tadeusz Borowski Jan Brzechwa Czesław Miłosz Kazimierz Przerwa-Tetmajer więcej » Autorzy na topie kazap Ola Bella Jagódka anna AMOR1988 marcepani więcej »
Twórczy brak nadziei. W tej sytuacji bardzo pomocna może być utrata nadziei, zwłaszcza gdy może wierzymy, że mąż czy żona może nam dać to, czego potrzebujemy, ale nie robi tego, bo nie chce. Niestety znacznie bardziej prawdopodobne, że nie potrafi. A przynajmniej nie na naszych warunkach. Terapia ACT (Acceptance and Commitment
Bajka „Mały dzielny króliczek” opowiada o rodzinie królików, które w obliczu niebezpieczeństwa, decydują się na rozłąkę. Tata Królik zostaje pilnować polany przed złym Niedźwiedziem, a Mama Królik i mały Andrij, opuszczają swoją krainę, ruszając w nieznane. – To historia o nadziei, miłości, przyjaźni, otwartości i tęsknocie w cieniu wojny – tłumaczy Milena Kamińska, autorka opowiadania. Jej celem było stworzenie takiej historii, która ułatwi przeprowadzenie z dzieckiem rozmowy na temat obecnej sytuacji. – Napisałam ją z serca, tak, jakby kiedyś chciałabym rozmawiać ze swoimi dziećmi o ważnych, trudnych sprawach. Milena Kamińska to pochodząca z Gór w gminie Markuszów mieszkanka Lublina. Jak mówi, bajka o królikach to jej pierwsza publikacja tego rodzaju. Autorka króliczej historii zawodowo nie jest związana z literaturą. Na pomysł napisania bajki wpadła podczas wolontariackiej pracy dla Lubelskiego Społecznego Komitetu Pomocy Ukrainie. Prace nad jej stworzeniem trwały około miesiąca. Na sukces bajki w niemal równym stopniu, co jej tekst, wpłynęły ilustracje przygotowane w formie kolorowanek przez Magdalenę Pochrząszcz z Poznania. 14-stronnicowe opowiadanie zyskało pozytywne rekomendacje psychologów. Dostępne jest za darmo w internecie w trzech językach do wyboru: polskim, angielskim i ukraińskim. Obecnie trwają prace nad wersją rosyjską, a także angielskim audiobookiem. Wersja w języku polskim Wersja w języku ukraińskim Wersja w języku angielskim W plaach są także dwie wersje drukowane. Jedna w formie kolorowanki, a druga, jako bajka z kolorowymi ilustracjami. Ich wydaniem za darmo zajmą się dwie drukarnie. Od momentu opublikowania bajki w sieci, jej autorka niemal codziennie otrzymuje nowe propozycje współpracy. W ciągu zaledwie trzech post z bajką udostępniono ponad tysiąc razy. Bajka „Mały dzielny króliczek” (fot. Facebook) – Zgłasza się do mnie wiele osób, które same drukują kilkanaście-kilkadziesiąt sztuk i dostarczają tam, gdzie przebywają dzieci. Wracają potem do mnie z informacją, że bardzo się im podobało – przyznaje pani Milena. Autorka chce zachęcać innych do społecznego drukowania bajki. Pomóc ma w tym nowe wydarzenie na FB zachęcające do samodzielnego druku króliczego opowiadania i dostarczania go tam, gdzie potrzeby tego rodzaju są najwyższe. Jak podkreślają obydwie autorki, Milena i Magda, ich dzieło to uniwersalna historia, która dzieciom borykającym się z koniecznością opuszczenia ojczyzny może pomóc odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Pozycja dostępna jest jedynie w formie elektronicznej. Pliki z bajką o królikach można znaleźć na facebookowym profilu autorek. Tam również będą pojawiały się informacje o wydaniach papierowych. Nie lękajcie się Miłości, która stawia człowiekowi wymagania” „Dla chrześcijanina sytuacja nigdy nie jest beznadziejna. Chrześcijanin jest człowiekiem nadziei. To nas wyróżnia” „Nie ma wolności bez solidarności! Dzisiaj wypada powiedzieć: nie ma solidarności bez miłości, więcej! Nie ma przyszłości człowieka i narodu” Choćbyś został sam, choćbyś nie umiał żyć, wierzę, że odmieni Cię pięknej dolinie, u stóp cudownych, zalanych słońcem gór była tętniąca śpiewem i radością wioska. Dolina odgrodzona była od świata z jednej strony pasmem pięknych gór, z drugiej strony wąską, ale bardzo rwącą rzeką. Ludzie, którzy w niej żyli byli naprawdę zadowoleni z życia, żyjąc z uprawy winogron. Winnice cudnie wypełniały całą dolinę i wydawało się, że stanowią cel i sens życia jej mieszkańców. Wiele trudu i pracy trzeba było włożyć w wielkie przestrzenie wypełnione wiosny ludzie z drżeniem serca witali pierwsze promienie słońca – czy już na stałe zagości w dolinie, czy będzie dość łaskawe, by ogrzewać delikatne pąki rodzących się do życia krzewów. Latem z pewnym niepokojem patrzyli na słońce, czy nie spali zbytnio swymi promieniami ziemi, w której płynęły życiodajne soki, czy będzie wystarczająco dużo deszczu by nadać soczystej barwy liściom, by rośliny miały siłę do życia. Wczesną jesienią konieczne było chronienie owoców przed nagłymi atakami mrozu schodzącego czasami niespodziewanie z wysokich gór. Dzień zaczynał się w wiosce od pełnego niepokoju spojrzenia na winnicę i kończył otarciem potu po zakończonej pracy na polu. Uprawa winorośli była wszystkim, co ludzie ci mieli, co sprawiało, że żyli…Pewnej jesieni w wiosce wybuchł wielki pożar, który spalił wszystkie uprawy i wszystkie domy, spalił też mosty na rzece. Wielu ludzi zginęło w pożarze, a ci, którzy ocaleli, nie zdecydowali się na odbudowywanie swoich domów, zbyt wiele bólu wiązało się z tym miejscem, uprawy wypalone były do korzeni. Spalona dolina pokryta była popiołem, pełna zgliszczy, wydawało się, że zamarło w niej pozostał w niej mały chłopiec, którego rodzice dawno zmarli i byli pochowani na miejscowym cmentarzu. Nikt o nim nie pamiętał wszyscy zajęci byli własnymi stratami i bólem, więc w końcu został w opuszczonej dolinie sam. Nie bardzo miał dokąd iść, bo tu było wszystko, co kochał i co było dla niego ważne. Z trudem przetrwał zimę dzięki zapasom, które wygrzebał spod ruin zwalonych domów. Pewnego wiosennego poranka, kiedy udał się na poszukiwanie pożywienia zobaczył kilka zielonych listków nieśmiało wyrastających z ziemi na tuż przy zboczu góry. Z drżeniem serca i z drżącymi z radości, ale i niepewności dłońmi podszedł do tego cudu wynurzającego się z ziemi – ku jego radości liście okazały się być liśćmi winorośli! Ogień nie strawił wszystkiego, pozostał korzeń, była to szansa na odbudowanie kawałka winnicy. Jakże cieszył się tym wyrastającym z ziemi, bezbronnym i delikatnym krzewem. Jego oczy nabrały blasku, w sercu zaświtała nadzieja. Chłopiec od razu oczyścił przestrzeń wokół drobnej roślinki i zaczął się nią opiekować, postanowił wybudować wysoki i gruby mur wokół swojego kawałka ziemi, by nigdy już żaden ogień nie mógł mu co do tej pory umiał, to uprawa winnic, był rolnikiem a nie budowniczym, nie znał się na budowaniu murów. Na brzegu rzeki znalazł starą łódkę, postanowił udać się do ludzi mieszkających po drugiej stronie rzeki i kupić od nich cegły i zaprawę murarską. Nie miał pieniędzy, więc postanowił nająć się jako ogrodnik i pomagać ludziom w uprawie ich roślin. Każdego dnia chłopiec przemierzał rwącą rzekę w swej małej łódeczce by pracować w ogrodach innych ludzi i za zarobione pieniądze kupować cegły na mur chroniący jego winnicę. Zaprzyjaźnił się też z ludźmi z wioski, wspólna praca bardzo ich do siebie rozpoczął mozolną pracę w swoim ogrodzie, rozsadzał krzewy, przygotowywał kolejne kawałki ziemi pod uprawę, mozolnie budował mur cegła po cegle, by chronić winnicę na wypadek pożaru. Jednak ciężka praca i pokonywanie rwącej rzeki małą łódką powoli wyczerpywało jego siły, tak, że czasami po powrocie z wioski nie miał już siły na pracę w swoim ogrodzie, jedynie na ułożenie kolejnej warstwy przywiezionych cegieł. Zaczął zaniedbywać swoją winnicę, za to ogrody ludzi, w których pracował, piękniały z tygodnia na tydzień. Ludzie, dla których pracował bardzo go polubili z troską patrzyli na jego zmęczone, spracowane ręce i na oczy, które zdawały się tracić swój blask… Pewnego dnia stary ogrodnik, któremu pomagał w pracy w ogrodzie zapytał, co go trapi. Chłopiec opowiedział staruszkowi, że brakuje mu sił i czasu na pracę we własnej winnicy, stary ogrodnik z pięknym i szczerym uśmiechem zaproponował mu pomoc. Chłopiec ucieszył się, ale potem ze smutkiem zauważył, że jego łódka jest za mała na to, by przewieźć ich obu na drugi brzeg, a inaczej nie można się było tam spuszczoną ze zmęczenia i smutku głową podszedł do brzegu rzeki, z dala widać było piękny, wysoki mur, który chronił jego winnicę. Jakże był majestatyczny na tle zachodzącego słońca! Gdyby tylko na rzece zbudować most? No tak, most, ale skąd wziąć budulec, skąd wziąć cegły… Jakie to proste! Przecież cegieł, na które zapracował wystarczyłoby na solidny most, przecież mógł rozebrać mur i poprosić ludzi z wioski by pomogli mu w budowie mostu, by pomogli mu w pracy przy odbudowywaniu jego co robimy, czego się podejmujemy, każda myśl i każdy talent w nas złożony są jak cegły – tylko od nas zależy czy użyjemy ich do budowania murów, które odgrodzą nas od ludzi i od miłości, czy użyjemy ich do budowania mostów, które pozwolą czasami przejść do drugiego człowieka, przekroczyć trudną i rwącą rzekę, które pozwolą innym przychodzić do KozakA Tobie co przyniosła ta opowieść?
Bohaterowie tej bajki uczą się, że najważniejsze w życiu są relacje międzyludzkie i pozytywne wartości moralne, takie jak życzliwość, przyjaźń i miłość. Bajki o miłości są doskonałą formą rozrywki dla dzieci, a jednocześnie przekazują ważne wartości moralne. Przybierają różne formy i style, ale ich przesłanie

Po "Tłumaczce" przyszedł czas na kolejną odsłonę kina z Hollywood. W wypożyczalni dorwałem "Wzgórze nadziei". Film, który zawsze mnie kusił i który chciałem obejrzeć. Jeśli sięgnąć pamięcią, jego recenzje hiperentuzjastyczne nie były. Moich wrażeń przedrostkiem "hiper" również opatrzyć raczej nie można, jednak uczciwie muszę stwierdzić, że film spodobał mi się i obejrzałem go bezboleśnie. Ot, kolejna love story, tym razem w kostiumie retro, rodem z Fabryki Snów. Wojna i miłość. Wielu już z różnym skutkiem próbowało ten temat zrealizować w kinie. Minghella nie był więc specjalnie oryginalny. Problem z jego filmem jest jednak taki, iż wojnę udało mu się pokazać przekonująco, wątek miłosny zaś nieco mniej. Jednak zacznijmy od początku. Córka pastora Ada (Kidman) oraz robotnik Inman (Law) zakochują się w sobie po przyjeździe niewiasty do Cold Mountain. Zaraz jednak rozpoczyna się wojna secesyjna i męska część duetu wcielona zostaje do armii. Wojna nie oszczędza nikogo, jest okrutna i wyniszczająca, toteż Inman postanawia powrócić z frontu do ukochanej Ady, której w prowadzeniu coraz lepiej prosperującego gospodarstwa pomaga po śmierci ojca obcesowa i rubaszna dziewczyna z Południa o imieniu Ruby (Zellweger wyróżniona Oscarem). Mężczyzna dezerteruje i rozpoczyna pełną przygód tułaczkę w kierunku miejsca pobytu swej lubej. Zarówno jego, jak i ją przy życiu trzyma miłość i pamięć o wspólnie spędzonych wspaniałych chwilach. No właśnie historia do najoryginalniejszych nie należy. Jednak spokojnie, film miast do Złotej Palmy pretendował kilka lat temu do Oscarów, co może pomóc stworzyć sobie o nim pierwsze wyobrażenie. Mamy gwiazdy w obsadzie, bajeczne krajobrazy, realistyczne sceny wojenne, rzetelnie odtworzone kostiumy i scenografię oraz ckliwą muzykę Gabriela Yareda. Na pierwszy rzut oka jest to typowa hollywoodzka bajka, w której o artystycznych ambicjach mowy nie ma. Podstawowe elementy są jak najbardziej na swoim miejscu, jednak historia nieco kuleje. Tym, co obciąża ją najbardziej, a co w założeniu miało być ogromnym i największym atutem, to historia miłości. Miłości, która mimo iż nie trwała długo i zdążyła co najwyżej zakiełkować, pozwoliła bohaterom przetrwać wojenną zawieruchę, będącą przyczyną ich rozłąki. Historia ta nie przekonała mnie bowiem, tak jak powinna. Widz powinien przymknąć oko na dość wyidealizowany obraz uczucia i obgryzać paznokcie z emocji, gdy Inman rusza do Cold Mountain. Minghella powinien nią kupić widzów, powinni oni trzymać kciuki za Adę i jej ukochanego i emocjonować się ich przygodami. Sęk w tym, że tak nie jest. Głównie poprzez sceny duetu Kidman - Law, które moim zdaniem nie wypadły najlepiej. Sceny te były najważniejsze, jednak, co tu dużo mówić, między tą dwójką niestety nie iskrzy. Nie ma chemii. Kidman wydaje się w roli Ady nieco zagubiona, nie wkłada w nią pełni aktorskiego wysiłku, jakby grała na autopilocie. Jej Ada jest zimna i wyniosła, lecz nie zmienia jej nawet gorące i płomienne (oczywiście tylko w założeniu, na ekranie bowiem wygląda to nieco inaczej) uczucie do Inmana. Aktorski talent Jude'a Law niewiele tu pomaga. Mimo, iż jest w pełni przekonywujący, to nie jest w stanie w scenach duetu wykrzesać z siebie minimum prawdziwych emocji. Wydaje mi się, że był bezbronny, gdy partnerka zawiodła. Sceny pomiędzy zakochanymi zamiast zapadać w pamięć i spajać całą historię wylatują z pamięci po niedługim czasie. Film rozpada się wówczas na serię epizodów. Zdecydowanie najlepszy jest epizod wojenny, o czym zdążyłem już wspomnieć. I nie chodzi tu tylko o realistyczne i przerażające sceny makabrycznych bitew, ociekające błotem i niesione echem rozpaczliwych krzyków żołnierzy. Chodzi też o całe jej poboczne okrucieństwo, to jak wpływa na życie każdego, niezależnie, czy walczy po stronie Konfederatów, czy ukrywa się w domu z malutkim dzieckiem (świetny wątek młodej matki w popisowej kreacji Natalie Portman). Piekło wojny, najbardziej banalnie brzmiący ze wszystkich zwrotów jej dotyczących, Minghella pokazuje naprawdę przekonująco. W jej środku zaś pozostaje skazany na pomoc otoczenia Inman. Jude Law perfekcyjnie okazuje jego desperację, poświęcenie, strach. Gdy aktor pozbywa się otoczki nieszczęśliwie zakochanego, pokazuje skalę swojego talentu. Od momentu rozstania pary, film dryfuje bowiem raz w stronę wojny i Inmana, a raz w stronę Ruby i Ady i ich życia w Cold Mountain. Nie jest to bardzo porywająca część, bowiem borykają się one z dość typowymi dla tamtego okresu problemami. Dodatkowo moją irytację wzbudzała postać Ruby. Nie wiem, czy takie było założenie, czy po prostu tak sobie tę postać wyobraziła Zellweger, jednak w moim odczuciu Ruby jest wręcz groteskowa. Zellweger nie przekonuje jako Amerykanka, jest za mało naturalna, a za bardzo karykaturalna. Niestety. Paradoksalnie lepiej sprawdziła się jako Bridget - Angielka z krwi i kości. Oscar za rolę wydaje mi się w obliczu tego faktu bardziej nagrodą pocieszenia za nie nagrodzenie roli w "Chicago", kiedy statuetkę zgarnęła Kidman, niż docenieniem roli Ruby. Kidman zaś nie otrzymała za rolą Ady nawet nominacji i z kolei tu nie dziwię się wcale. Także jako córka pastora, borykająca się z problemami na farmie, nie jest rewelacyjna. Ciągle jest zimna i wyniosła, jakby bez życia. Gwiazda chyba nie miała serca do swej roli. Tak, czy inaczej film ogląda się przyjemnie, jako solidną produkcję z Hollywood. Najgorsze jest to, że jej największa potencjalnie atrakcja, czyli miłość nie została dostatecznie uwiarygodniona. Gdyby znaleźć parę, między którą autentycznie byłaby chemia (jak choćby Nicholson i Dunaway z filmu Polańskiego) film mógłby mierzyć z "Przeminęło z wiatrem". Jest jednak inaczej, co jednak nie znaczy, że bardzo użytkowników uznało tę recenzję za pomocną (10 głosów).

Bajka o miłości.jpg • Dawno temu na oceanie istniała wyspa, którą zamieszkiwały emocje, uczucia oraz ludzkie cechy. Pewnego dnia wyspa zaczęła tonąć. Gdybyśmy mieli policzyć piosenki, wiersze, powieści, filmy, obrazy i wszystkie inne formy ekspresji, które odnosiły się do miłości pary, nigdy byśmy się nie skończyli. Jest to temat, który wydaje się nie mieć końca, ponieważ zawsze pojawia się nowy sposób jego zrozumienia, powiedzenia. Od szczerych przejawów romantyzmu, po kontrowersyjne rewelacje markiza de Sade lub Anais Nin. Obecnie idea miłości stała się „linią ratunkową” przylgnąć, w czasach, gdy wszystko tonie i wszystko się odnawia, jakby nic. Miłość pary jest obiecaną oazą, nawet jeśli stanie się polem bitwy. Jest to również potwierdzenie własnej jaźni, nawet jeśli oznacza to utratę siebie w tym innym ja, które kochamy. Czasami jest okazja, aby uwolnić nasz cynizm lub nasz sarkazm, przed życiem, które uważamy za nieszczęśliwe. Albo nasz nihilizm, jeśli wierzymy, że nie warto wierzyć. Miłość pary uważana jest za jeden z podstawowych celów życia Co jest zagadkowego w odczuciu, które zaledwie kilka wieków temu nie wzbudziło niczyjej ciekawości?? Legenda Karola Wielkiego Jeśli mnie zapytasz, moją ulubioną historią o miłości był Italo Calvino, w postaci małej legendy i nawiązujący do wielkiego wojownika wszechczasów. Mówi: „Cesarz Karol Wielki zakochał się, będąc już starym, Niemki. Szlachta dworu bardzo się martwiła, ponieważ władca, opętany miłosnym zapałem i zapomniany o królewskiej godności, zaniedbał sprawy Imperium. Kiedy dziewczyna zmarła nagle, dostojnicy odetchnęli z ulgą, ale na krótki czas, ponieważ miłość Karola Wielkiego nie umarła razem z nią. Cesarz, który przyniósł zabalsamowane zwłoki do swojego pokoju, nie chciał się od niego oddzielić. Arcybiskup Turpin, przestraszony tą makabryczną pasją, podejrzewał zaklęcie i chciał zbadać zwłoki. Ukryty pod martwym językiem znalazł pierścień z cennym kamieniem. Gdy tylko pierścień znalazł się w rękach Turpina, Charlemagne pospieszył pochować ciało i obalił swoją miłość w osobie arcybiskupa. Aby uniknąć kłopotliwej sytuacji, Turpin wrzucił pierścień do Jeziora Bodeńskiego. Karol Wielki zakochał się w Jeziorze Bodeńskim i nigdy nie chciał ponownie opuścić brzegów ”. To jest oczywiste Intencja Calvina, by dać nowy odczyt żarowi miłości. Nie wymienia nawet szczęśliwej dziewicy, która początkowo była przedmiotem takiej pasji. „Niemiecka dziewczyna”, mówi ledwo. Potem gubi się w labiryncie absurdu: słynny wojownik, który czci trupa i sprawia, że ​​balsamuje. Czy to sugeruje, że miłość nie odpowiada na praktyczne wymagania rozumu? Że ignoruje granice rozsądku i zachowuje się jak nieuniknione wejście w świat irracjonalny? Może z nieświadomości? Wreszcie daje nam największe objawienie: miłość wpisana jest w porządek magiczny. I ma to więcej wspólnego z nami iz naszymi wewnętrznymi demonami, niż z obiektem, do którego kierujemy uczucie. Współrzędne miłości Jeśli definiujesz siebie jako romantycznego i jesteś wieczną nostalgią za miłością, jest prawdopodobne, że w tym momencie czujesz się nieswojo. Miłość to przede wszystkim prawdziwe cierpienie, ale „bogate cierpienie”, którego nikt nie chce się poddać. Florentino Ariza, postać powieści Miłość w czasach cholery, Odrzucił z zapałem wszystkich, którzy chcieli go chronić przed żarem, w którym chciał konsumować coraz więcej. W tej logice miłość porusza się i dlatego wstrząsa podstawami naszego życia, kiedy przedstawia się jako ktoś, kto nie chce tego ... Jeśli coś jest cenne, to uczucie to pozostawia nas na skraju otchłani, gdzie czasami mamy ochotę upaść. Pozwala nam spojrzeć na pustkę twarzą w twarz i przypomina nam, że „jeśli Bóg dał nam życie tylko po to, aby je odebrać, zamiast tego dał nam miłość, abyśmy mogli się wypełnić” (źle parafrazując wiersz Juana Manuela Roca). Miłość pozostawia nas na skraju otchłani Gdzie jest legenda, którą Italo Calvino tak mistrzowsko zaprojektował? Być może w wielkim paradoksie, który nas zamieszkuje. W nieskończonej samotności, którą każdy z nas nosi jako znak i iluzję przezwyciężenia go, z którą czerpiemy. W prawdzie naszego przeznaczenia jako jednostki iw obietnicy, która nigdy nie spełniła się, by być jednym z drugim człowiekiem. Być może w tym samym zagadkowym zdaniu, którym Pablo Picasso wyjaśnił rację bytu sztuki: „kłamstwo, które przybliża nas do prawdy„. Ilustracje dzięki uprzejmości Benjamina Lacombe. Uzależnienie od miłości Uzależnienie od miłości to niewolnictwo wobec czegoś lub kogoś. Jakie są cechy uzależnionych od miłości? Jak odzyskać? Czytaj więcej ” Zatrzymuje. Z piękną, prostą dziecięcą narracją opowiada o tym jak sobie radzić, choć bardziej tutaj pasuje: polubić się, ze smutkiem. Opowiada, co się dzieje, gdy przed nim uciekamy, jak spędzić czas, gdy smutek jest obok nas i co najważniejsze: że zaopiekowany smutek spokojnie odchodzi. Największym atutem „Kiedy nadchodzi Ciężka choroba w rodzinie jest wielką tragedią dla wszystkich. To jest bajka pomagajka (terapeutyczna) napisana by pomóc dziecku, które bardzo przeżywa chorobę ukochanego członka rodziny. Z prośbą o nią zgłosiła się do mnie Pani Małgorzata, która szukała bajki dla dziewczynki, której babcia choruje na raka. Zachęcam Cie jednak by dostosować ją do sytuacji, oraz wieku, zainteresowań i płci dziecka. Napisałem już sporo o bajkach terapeutycznych. Zapraszam Cię do przeczytania czym są bajki, które leczą i o tym jak tworzyć bajki terapeutyczne. A teraz już zapraszam do czytania! Amelka i motyle Był piękny wiosenny dzień. Słońce przygrzewało i pięknie oświetlało budzące się do życia rośliny. Zieleń stawała się coraz bardziej soczysta, a ostatnie ślady zimy znikały już zupełnie. Pierwsze kwiaty zaczynały nieśmiało pokazywać się w ogrodzie. Amelka patrzyła na to siedząc na pniaku drewna służącym jako fotel. Powinno to wszystko ją cieszyć. Przecież już niedługo będzie mogła znowu pracować w ogródku, a ona tak to lubiła. Tym razem jednak było inaczej. Bo w ogródku najlepiej zawsze było z babcią Agnieszką, a ostatnio miała mało okazji na zabawę z nią. Jej Babcia chorowała. Często źle się czuła, jeździła do szpitala i była czasami tak słaba, że nawet nie mogła wstawać z łóżka. Dodatkowo pod wpływem lekarstw, które brała od niedawna straciła wszystkie włosy. Dziewczynka bardzo się o nią martwiła. Rodzice nie za bardzo chcieli mówić o tym co jej jest, ale na pewno było to coś bardzo poważnego. Zdarzało się, że słyszała ich przyciszoną rozmowę, która urywała się gdy podchodziła. Widziała nawet ostatnio Mamę jak płakała, a później nie chciała nic o tym powiedzieć Amelce. Gdy dziewczynka sobie to wszystko przypomniała to też zaczęła pociągać nosem. Co teraz będzie? Była tak zamyślona, że nawet nie zauważyła gdy pojawiła się przy niej cichutko malutka postać ze złocistymi skrzydełkami. Wielkości wróbelka, a ubrana w białą koronkowe sukienkę. Wyglądałaby zupełnie jak księżniczka gdyby jeszcze do tego miała koronę na swoich kruczoczarnych włosach. Przysiadła na jej ramieniu, ale tak delikatnie, że dziewczynka tego nawet nie poczuła. Usłyszała nagle dźwięczny głos: – Witaj! Jestem dobrą wróżką! Po tym jak pierwsza chwila zaskoczenia minęła Amelka uśmiechnęła się i przedstawiła tak grzecznie, że Mama byłaby z niej na pewno zadowolona. Wróżka powiedziała: – Przyleciałam z daleka, bo wyczułam, że coś Cię martwi. Coś o czym chciałabyś porozmawiać. Dziewczynka patrzyła na nią zdumiona i oczarowana. Rzeczywiście bardzo chciała porozmawiać z kimś o swoich troskach. Tylko, że to nie było takie proste… Na początku nie wiedziała jak zacząć. Gdy jednak już zaczęła to mówiła i mówiła, jakby nie mogła przestać. Dobra wróżka słuchała ze zrozumieniem i kiwała główką. Amelka opowiedziała o babci i o tym jak się jeszcze niedawno razem zajmowały ogrodem. O tym jak się teraz źle czuje i że nie wie co dalej będzie. I że ogród bez niej nie jest taki sam. Żaliła się, że rodzice nie chcą jej wszystkiego wyjaśnić. Na koniec gdy już wszystko z siebie wyrzuciła spytała ze łzami w oczach – czy babcia umrze? Wróżka znieruchomiała na jej ramieniu i zamyśliła się. – Tak na prawdę to nikt tego nie wie. Nawet ja! – powiedziała po dłuższej chwili – Opowiem Ci za to o czymś co ostatnio widziałam. Pomoże Ci zrozumieć czym może być choroba i śmierć. W tym ogrodzie bywam dość często. Mam tutaj całą znajomą rodzinę gąsienic, którą odwiedzam. Na pewno Tobie też zdarzało Ci się je tutaj spotykać. No więc ta rodzina bardzo martwiła się o jedną z nich. Mówili mi, że ostatnio w ogóle przestała jeść, chciałaby tylko cały czas leżeć w jednym miejscu i że nie wiedzą co z nią będzie. Gdy byłam u nich ostatnio to z daleka widać było, że są bardzo smutne. Pokazały mi miejsce gdzie przyczepiony do gałązki był nieruchomy, zszarzały i wysuszony kokon. – Ona umarła. Tylko tyle z niej zostało – mówiły i płakały. Ja jednak wiedziałam, że to nie była prawda. Bo tak to w życiu zawsze jest i będzie. Każda gąsienica, gdy przyjdzie na nią czas zatrzymuje się i zamiera całkowicie. Dla wszystkich pozostałych ona wydaje się umierać, ale tak na prawdę to ona właśnie wtedy się rodzi. W tym czasie w jej środku zachodzi wspaniała przemiana i tworzy się nowe życie. To jest moment, w którym powolna i żarłoczna larwa zmienia się w pięknego i wolnego motyla. I gdy jest on już w pełni utworzony wychodzi wreszcie na wolność i ulatuje. Pozostaje tylko przyczepiony gdzieś do liścia wysuszony, pusty kokon. A on dołącza wtedy do innych motyli, które urodziły się wcześniej – jego rodziców i dziadków. Oni tam na niego czekali i cieszą się, że wreszcie mogą się spotkać. Wszystkie gąsienice to czeka i nie jest to dla nich koniec, ale raczej… wyzwolenie. Gdy tłumaczyłam to smutnym gąsienicom to nie od razu się z tym pogodziły. Bo nawet jeżeli wiemy, że śmierć gąsienicy i narodziny motyla to część naszego życia, to smutno nam, że naszych najbliższych przez jakiś czas przy nas nie będzie. Pocieszyły się dopiero gdy zrozumiały, że wszystkie je to czeka i że wszystkie się w końcu razem spotkają. I to tutaj – w tym pięknym ogrodzie. Wróżka mówiła dalej: – Babcia bardzo chciałaby wyzdrowieć i być dalej z Wami. Ale taka ciężka choroba może też być znakiem, że jej czas już nadszedł. Babcia może umrzeć. Ale pomyśl – ona też miała swoją mamę i babcię, które umarły już dawno. Na pewno za nimi tęskni i chciałaby się z nimi spotkać. Tak jak motyle one są w już wolne i na nią czekają. W świecie gdzie się wszyscy razem spotkamy. W zamyśleniu wzrok Amelki padł na kolorowego motyla. Siedział blisko niej na jednej z roślin i rozkładał do słońca swoje piękne skrzydła. Wyglądał wspaniale – dumny i beztroski. Podlatujący do kwiatów i zaglądający do ich kielichów. Tańczący w powietrzu z innymi motylami. Wreszcie szczęśliwy i wolny! Dziewczynka siedziała nieruchomo przyglądając się temu tańcowi. W pewnym momencie aż wstrzymała oddech zaskoczona. Najpiękniejszy z motyli zatrzymał się i usiadł jej na ramieniu. Widziała jak składał i rozkładał z gracją swe mieniące się kolorami tęczy skrzydła. – To wspaniale, że na świecie są motyle – pomyślała Amelka z westchnieniem ulgi. Poruszyła się najpierw bardzo delikatnie, ale on siedział dalej spokojnie i nie odlatywał. Powoli i ostrożnie wstała i ruszyła w stronę domu. – Pójdę do babci i pokażę go – pomyślała – Ucieszy się gdy go zobaczy. Aż uśmiechnęła się szeroko na tą myśl. Powie też babci, że choroba się niedługo na pewno skończy. Cokolwiek się stanie to w końcu się spotkają razem w tym ogrodzie. One obie, wśród innych motyli. Zasypiankowa książka – Jeżyk Cyprian i przyjaciele 7DHOton.
  • wwq42wbi3a.pages.dev/188
  • wwq42wbi3a.pages.dev/360
  • wwq42wbi3a.pages.dev/143
  • wwq42wbi3a.pages.dev/138
  • wwq42wbi3a.pages.dev/354
  • wwq42wbi3a.pages.dev/34
  • wwq42wbi3a.pages.dev/127
  • wwq42wbi3a.pages.dev/258
  • wwq42wbi3a.pages.dev/212
  • bajka o miłości i nadziei